Od dwóch lat zmagamy się z wysoką inflacją, która w ubiegłym miesiącu wyniosła 14,7% w stosunku rocznym. Od początku pandemii pieniądze, które mamy w portfelu, straciły ok. 1/3 wartości. Tymczasem na siedzibie NBP wywieszono olbrzymi baner powielający nieprawdziwą narrację o jej źródłach i mówiący o „narracji Kremla”.
Szkolny błąd
Jeszcze we wrześniu 2021 roku Adam Glapiński, prezes NBP, nazywał możliwość podniesienia stóp procentowych „szkolnym błędem”. Inflacja wynosiła wówczas 5,4% i rosła. Wspominał o stłumieniu wzrostu gospodarczego i o tym, że nie ma darmowych obiadów – cokolwiek miałoby to znaczyć.
Dokładnie rok później wskaźnik tej „tymczasowej inflacji” wynosił 17,2%.
O spowodowanie inflacji oskarżane były przeróżne „czynniki zewnętrzne”, pomimo że inflacja bazowa, miara prezentująca kształtowanie się inflacji po wyłączeniu zmian uznawanych za pozostające poza oddziaływaniem polityki pieniężnej, również rosła w prawdziwie przerażającym tempie. W kwietniu b.r. wynosi ona 14%.
Przedstawiciele NBP oraz partii rządzącej bynajmniej nie byli jednak skorzy do uderzenia się w pierś i wzięcia odpowiedzialności za swoje poczynania. Narracja o zewnętrznym pochodzeniu inflacji jest powielana, a jej najnowsze wcielenie możemy obserwować w formie banera wywieszonego przed siedzibą NBP przy placu Powstańców Warszawy.
NBP idzie w zaparte
Według informacji znajdujących się na banerze, przyczynami inflacji są:
- Agresja rosyjska na Ukrainie
- Pandemia i jej skutki
Możemy dowiedzieć się również, że „obciążanie NBP i rządu winą za wysoką inflację to narracja Kremla„. Inaczej mówiąc – jeśli nie wierzysz w zapewnienia prezesa NBP wypowiadane podczas słynnych stand-upów, to jesteś ruską onucą i kremlowskim szpionem.
283.000.000.000
W ramach prowadzenia narracji Kremla pozwolę sobie jednak przypomnieć, że:
- podczas pandemii „dodrukowane” zostały 283 miliardy złotych – to ponad połowa budżetu Polski,
- w przededniu rosyjskiej agresji tj. w styczniu 2022 r. inflacja wynosiła 9,4% i rosła przy celu NBP na poziomie 2,5% +/- 1 p.p,
- ceny surowców energetycznych, którymi często tłumaczono wzrost inflacji, znajdują się obecnie na poziomach przedwojennych,
- euro jest najtańsze od czasów przedwojennych, wyraźnie potaniał również dolar,
- pomimo spadku cen ropy i osłabienia się dolara ceny paliw nie ulegają żadnym większym zmianom, a monopolistą na polskim rynku po demontażu Lotosu jest państwowy Orlen realizujący politykę partii rządzącej,
- wymienione na banerze skutki pandemii to przede wszystkim wątpliwe działania rządu, w szczególności lockdowny wprowadzane w sposób chaotyczny i powodujące szoki podażowe.
Tymczasem rząd kontynuuje politykę walki ze spadkiem inflacji m.in. poprzez ostatnio ogłoszoną waloryzację 500+ do ośmiuset złotych lub stałą czternastą emeryturę.
Najwyraźniej jednak ten oświecający baner sfinansowany za nasze pieniądze nam się po prostu należał, aby móc czerpać prawdziwe informacje o przyczynach inflacji. Jak psu… buda? Jak psu micha! Tak, bo psy nie powinny być w budzie, tylko w domu trzymane. Jak moje psy, które śpią na łóżkach albo w wygodnych miejscach, chociaż są dużymi wilczurami. Ale mam też małe kundelki.
Spodobał Ci się ten artykuł? Uważasz go za przydatny? Postaw kawę dla naszej redakcji i wesprzyj dalszy rozwój serwisu!