Od wielu lat raz po raz w wypowiedziach polityków przewija się pomysł likwidacji obowiązkowego ZUS-u dla osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą. Na pozór to rozwiązanie dobre, bo przecież nikt obowiązków nie lubi, a już w szczególności obowiązków związanych z płaceniem ciężko zarobionych pieniędzy na rzecz państwa. W rzeczywistości jednak dobrowolny ZUS to fatalne rozwiązanie, które nie przyniesie żadnych długoterminowych korzyści, a jedynie straty dla nas wszystkich. Już tłumaczę dlaczego.
Ile przedsiębiorca płaci tych składek?
Zacznijmy od tego, kto jest obecnie zobowiązany do opłacania składek na ubezpieczenia społeczne. Są to:
- przedsiębiorcy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą zarejestrowaną w CEIDG,
- wspólnicy spółek cywilnych,
- jedyni wspólnicy jednoosobowej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością,
- wspólnicy spółek jawnych, komandytowych i partnerskich,
- akcjonariusze prostej spółki akcyjnej, którzy wnoszą do spółki wkład w postaci pracy lub usług,
- komplementariusze prostej spółki akcyjnej,
- osoby wykonujące tzw. wolne zawody,
- twórcy i artyści,
- osoby prowadzące publiczną lub niepubliczną szkołę lub formę wychowania przedszkolnego.
Pomysły likwidacji obowiązku opłacania składek na ubezpieczenia społeczne zazwyczaj koncentrują się na przedsiębiorcach prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą z pominięciem wszystkich pozostałych. Tak właśnie jest m.in. w projekcie ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych Konfederacji.
Składki na ubezpieczenia społeczne rosną co roku, są bowiem ustawowo powiązane z prognozowanym na przyszły rok przeciętnym wynagrodzeniem miesięcznym. Podstawa do obliczania składek stanowi 60% tej kwoty, a ich wysokości ustalane są procentowo:
- ubezpieczenie emerytalne – 19,52% podstawy
- ubezpieczenia rentowe – 8,00% podstawy
- ubezpieczenie chorobowe (dobrowolne) – 2,45% podstawy
- ubezpieczenie wypadkowe – 1,67% podstawy
- fundusz pracy i fundusz solidarnościowy – 2,45% podstawy
Podstawą wymiaru składek w 2023 roku jest kwota 4161 zł. Minimalne kwoty składek wynoszą więc:
- ubezpieczenie emerytalne – 812,23 zł
- ubezpieczenia rentowe – 332,88 zł
- ubezpieczenie chorobowe – 101,94 zł
- ubezpieczenie wypadkowe – 69,49 zł
- fundusz pracy i fundusz solidarnościowy – 101,94 zł
Podsumowując, przedsiębiorca niekorzystający z ulg ma do zapłaty comiesięcznie:
- 1418,48 zł – z dobrowolnym chorobowym
- 1316,54 zł – bez dobrowolnego chorobowego
W rzeczywistości przedsiębiorca płaci jednak więcej. Do składek społecznych nie zalicza się bowiem składki zdrowotnej, która – po zmianach wprowadzonych w Polskim Ładzie, gdy stała się de facto parapodatkiem – wynosi w 2023 r. co najmniej 314,10 zł.
Ulga na start (6 miesięcy)
Ulga na start zwalnia przedsiębiorcę prowadzącego jednoosobową działalność gospodarczą z obowiązku płacenia składek na ubezpieczenia społeczne. Oznacza to, że przez 6 miesięcy po założeniu działalności płaci on wyłącznie składkę zdrowotną.
Preferencyjne składki (2 lata)
Przez kolejne 24 miesiące od wygaśnięcia ulgi na start przedsiębiorca może opłacać preferencyjne składki liczone od 30% podstawy opodatkowania, którą stanowi minimalne wynagrodzenie w danym roku. Przekłada się to obecnie na następującą sumę:
- 341,72 zł – z dobrowolnym chorobowym
- 315,26 zł – bez dobrowolnego chorobowego
Mały ZUS Plus
Po 6 miesiącach zerowych składek i 24 miesiącach składek preferencyjnych, niektórym przedsiębiorcom wciąż przysługuje ulga nazywana Mały ZUS Plus. W tym przypadku podstawa wymiaru, a więc i wysokość składek na ubezpieczenia społeczne, jest uzależniona od wysokości przeciętnego miesięcznego dochodu z działalności gospodarczej w poprzednim roku kalendarzowym. Podstawa wymiaru tych składek nie może być jednak niższa niż 30% kwoty minimalnego wynagrodzenia i wyższa niż 60% prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego. Szczegółowe informacje o tej uldze znajdują się na stronie ZUS-u.
Regresywne oskładkowanie
Podsumujmy: obecnie przedsiębiorcom przysługuje 2,5 roku obniżonych składek społecznych, w tym pół roku pełnego zwolnienia. Po tym czasie zobowiązani są do płacenia 1418,48 zł (z dobrowolnym chorobowym) lub 1316,54 zł (bez niego).
Te 2,5 roku to czas na rozwinięcie biznesu i rozpoczęcie osiągania przychodów, które pozwolą na bezproblemowe pokrycie składek na ubezpieczenia. A przynajmniej tak jest w teorii.
Składki społeczne w Polsce należy płacić niezależnie od osiąganych przychodów, które mogą okresowo być bardzo wysokie lub bardzo niskie. Stała wysokość składek powoduje, że dla osób zarabiających niewiele (lub w ogóle) składki stanowią znaczne obciążenie. Natomiast dla osób o wysokich zarobkach składki mogą być wręcz niezauważalne. Trudno nazwać taki system jakkolwiek sprawiedliwym.
Z drugiej jednak strony: składki te są niskie na tle państw zachodnich, a czas na rozwinięcie biznesu – relatywnie długi. Osoba pracująca na umowie o pracę i zarabiająca średnią krajową płaci o wiele więcej – sumarycznie ponad 2500 zł.
Czy w sytuacji, w której przedsiębiorca nie może opłacić własnych składek po łącznie 30 miesiącach ulg, nie powinien on aby rozważyć zawieszenia działalności lub przynajmniej wprowadzenia w niej gruntownych zmian? Wydaje się, że przyznanie się do niepowodzenia może być bardzo trudne, a w niektórych przypadkach wręcz niemożliwe. Tymczasem szacuje się, że aż 80% firm upada w pierwszych dwóch latach działalności. Lubimy obwiniać o wszystko państwo i rząd, ale czy każdy biznes jest skazany na sukces? Czy żaden przedsiębiorca nie popełnia błędów? Czy ten Mercedes w leasingu po osiągnięciu pierwszych przychodów był naprawdę potrzebny do prowadzenia działalności?
Naiwna wiara w ludzi
U podstaw pomysłów o zniesieniu obowiązku opłacania składek zdrowotnych leży naiwna wiara, że każdy człowiek jest odpowiednio gospodarny, posiada wiedzę o ekonomii i inwestowaniu, a także nie ulega pokusom.
Oto warunki łącznie, które muszą zostać spełnione, aby przedsiębiorca miał w przyszłości z czego żyć na emeryturze przy założeniu rezygnacji z opłacania składek ZUS:
- regularne odkładanie odpowiednich sum i nieuleganie pokusie wydania ich na inne cele,
- zainwestowanie pieniędzy tak, aby przynajmniej zachowały swoją wartość na przestrzeni dziesiątek lat,
- brak wypadków, chorób i innych zdarzeń, które mogłyby spowodować częściową lub całkowitą niezdolność do pracy zarobkowej,
- brak jakichkolwiek niekorzystnych zjawisk, które mogłyby naruszyć zainwestowane oszczędności – upadłości firm, kryzysów gospodarczych, pilnych wydatków, epidemii, wojen…
Spełnienie ich wszystkich jest możliwe, ale szalenie trudne. Mają tu znaczenie czynniki zarówno zależne, jak i niezależne od przyszłego emeryta, na które nie ma on żadnego wpływu. I to wszystko w perspektywie dziesiątek lat.
Umówmy się: zdecydowana większość ludzi nie ma pojęcia o inwestowaniu, a popularność rat i odroczonych płatności pokazuje, że nie umiemy też ulec pokusie szybkiej nagrody dostępnej na wyciągnięcie ręki. Jesteśmy niecierpliwi, nie lubimy czekać, chcemy mieć wszystko teraz, a nie za kilkadziesiąt lat. Usprawiedliwiamy to sobie na różne sposoby: pracuję, to zasłużyłem na drobne przyjemności, przecież to wcale nie tak dużo, nie można sobie wszystkiego odmawiać.
A emerytura? To za kilkadziesiąt lat, jakoś to będzie.
Realne skutki dobrowolnego ZUS-u
To oczywiście dywagacja, ale po wprowadzeniu dobrowolnych ubezpieczeń społecznych dla przedsiębiorców większość z nich z pewnością zrezygnowałoby z opłacania składek. Część mądrze zainwestuje zaoszczędzone w ten sposób pieniądze i po latach będzie czerpać z nich profity. Większość – wyda na drobne przyjemności, a po latach zostanie z niczym.
Osoby, które nie opłacały składek ZUS i nie zaoszczędziły żadnych większych środków lub też nieodpowiednio je zainwestowały, nie będą w stanie pokryć podstawowych kosztów życia, w tym zakupu jedzenia lub leków.
Co z nimi zrobimy? Pozwolimy umierać z głodu? Pracować aż do śmierci, o ile będą do tego w ogóle zdolni? Nie zrobi tak żadne cywilizowane państwo, które powinno w swoich działaniach kierować się humanitaryzmem. Dlatego te osoby i tak dostaną jakąś formę renty i w ten sposób obejdą system – nie zapłacą składek za siebie, ale za to inni zapłacą składki za nich.
Dokładnie taką sytuację mamy obecnie z artystami, którzy płacili minimalne składki lub w ogóle nie płacili żadnych. Dziś domagają się pomocy od państwa (tj. od podatników), bo – jak twierdzą – ich emerytury są głodowe.
Powiesz, że ZUS to piramida finansowa i za kilkadziesiąt lat upadnie? Cóż, emerytury z pewnością będą niskie, ale przynajmniej będą. Tak, jak były wypłacane nawet w czasie II wojny światowej. Żadne państwo i żadna władza nie pozwoli milionom ludzi umierać z głodu, bo zdesperowani ludzie są dla tej władzy bardzo niebezpieczni.
Co należy zrobić?
Zniesienie obowiązku opłacania składek ZUS przez przedsiębiorców prowadzących jednoosobowe działalności gospodarcze to fatalny pomysł, który w imię relatywnie niewielkich bieżących oszczędności skazuje nas na przyszłe problemy społeczne i konieczność opłacania składek osobom, które same nie dołożyły się do systemu.
Zamiast wnoszenia kompletnie nieprzemyślanych propozycji powinniśmy rozważyć w jaki sposób zreformować system emerytalny wobec katastrofy demograficznej i wprowadzić ulgi (nazwijmy je: wakacje od ZUS) umożliwiające przedsiębiorcom przetrwanie trudniejszych okresów, gdy nie osiągają oni wystarczających przychodów. Kluczowe jest także zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, czemu poświęciłem cały artykuł.
Dobrowolne składki ZUS sprawdzą się jedynie w idealnym świecie, gdzie wszyscy są mądrzy, młodzi, zdrowi i nie ulegają żadnym zachciankom. Ale świat nie jest idealny. Na dobrowolne składki nie stać ani państwa ani przedsiębiorców.
Spodobał Ci się ten artykuł? Uważasz go za przydatny? Postaw kawę dla naszej redakcji i wesprzyj dalszy rozwój serwisu!