Wbrew licznie pojawiającym się w internecie opiniom, ChatGPT nie jest narzędziem rewolucyjnym, ale raczej ewolucją znanych już wcześniej technologii. To pokaz możliwości, otwierający oczy niedowiarkom i powodujący stawianie uzasadnionych pytań o przyszłość internetu, pracy, rozrywki i całego otaczającego nas świata.
Dane to nowa ropa cyfrowej gospodarki
Dziś królem jest ten, kto ma dane, nieustannie tworzone i przechowywane w ilościach hurtowych, rosnących z roku na rok w niespotykanym nigdy wcześniej tempie. Lepsze produkty i usługi, optymalizacja procesów, skuteczniejsze reklamy – to już osiągnęliśmy. Ale niczym ropa w XIX wieku, tak i dziś dane są wykorzystywane w bardzo ograniczony sposób względem potencjalnych możliwości. Dopiero staramy się odkryć, jak możemy dane wykorzystać i jak ich przetwarzanie może wpłynąć na nasz świat.
Nic więc dziwnego, że organizacje zajmujące się gromadzeniem i przetwarzaniem danych traktują je jako swoje najważniejsze aktywa, które dadzą w przyszłości przewagę nad konkurencyjnymi firmami i państwami.

ChatGPT, bazujący na usprawnionym modelu językowym GPT-3, był ćwiczony na bazie ok. 570 GB danych pochodzących ze stron internetowych, książek i innych źródeł. Łącznie to około 300 miliardów słów. To właśnie w oparciu o te dane ChatGPT odpowiada na pytania, pisze wypracowania i eseje, proponuje menu na dzisiejszą kolację, opowiada żarty, tworzy kod, układa piosenki, rozwiązuje problemy matematyczne.
GPT-3 nie jest ani pierwszym tego typu modelem językowym, ani też największym i – prawdopodobnie – najbardziej zaawansowanym. To jednak ubranie go w szaty zrozumiałego dla naszych organicznych umysłów czatu i oddanie do użycia w ręce każdego chętnego otworzyło oczy wielu na niezwykłe możliwości, wynikających z przetwarzania wielkich zasobów danych.
Choć ChatGPT niekiedy pisze bzdury, myli się, nie rozumie zadawanych pytań i dysponuje nieaktualnymi informacjami, jest w tym bardzo przekonujący. To jedno z najbardziej zaawansowanych istniejących dziś narzędzi sztucznej inteligencji, które potrafi w niemal ludzki sposób odpowiadać na pytania, rozwiązywać problemy i generować teksty. Może służyć jako pomoc dla specjalistów w dziedzinie badań i analizy danych oraz jako narzędzie komunikacyjne w różnych aplikacjach i serwisach.
Jednym z największych atutów ChatGPT jest jego zdolność do adaptacji do różnych kontekstów i sytuacji, co umożliwia mu dostarczanie spersonalizowanych odpowiedzi i rozwiązań. Dodatkowo, ChatGPT jest stale rozwijany i udoskonalany przez zespół OpenAI, co pozwala na coraz bardziej zaawansowane i precyzyjne działanie.
Nic więc dziwnego, że ChatGPT – najszybciej zdobywająca popularność usługa cyfrowa w historii – spowodował stawianie uzasadnionych pytań o przyszłość naszej pracy i rozrywki, o tworzone szanse i zagrożenia.
Internet nie będzie już taki sam
Dynamiczny rozwój różnych modeli AI odmieni internet – tego możemy być pewni. Na ten moment możemy jednak się jedynie domyślać jak ten internet przyszłości będzie wyglądać.
Spróbujmy więc nieco pospekulować.
Od wielu lat chcąc znaleźć coś w Internecie otwieramy przeglądarkę internetową i wpisujemy poszukiwaną frazę. Wyszukiwarka (np. Google) wypluwa nam listę wyników – odnośników do stron internetowych. Specjaliści SEO, czyli optymalizacji pod kątem wyszukiwarek internetowych, niestrudzenie dbają, by to właśnie ich strona znalazła się najwyżej. To zapewnia bowiem więcej kliknięć, a kliknięcia to dochód z reklam. Stąd też po wpisaniu frazy „niedziele handlowe 2023” pojawiają się odnośniki do stron, gdzie fraza ta zostaje odmieniona w każdy możliwy sposób, zamiast zwyczajnego podania odpowiedzi na zadane pytanie.
Rozwój usług podobnych do ChatGPT może całkowicie zmienić sposób wyszukiwania informacji w Internecie. Zamiast wpisywać zapytanie do wyszukiwarki, będziemy wpisywać zapytanie do czatbota, który udzieli nam precyzyjnej odpowiedzi, podając przy tym odnośniki do źródeł. Takie rozwiązanie już dziś jest testowane w ramach Microsoft Bing Copilot, a każdy chętny może je sprawdzić.
Będzie to oznaczało prawdziwy pogrom dla wszelkich serwisów internetowych istniejących wyłącznie dzięki pozycjonowaniu się na popularne frazy. Odmieni również rynek reklamowy, który nie będzie już mógł polegać na prostym wzorcu liczby kliknięć i użytkowników.

Spowoduje to profesjonalizację treści, ale i zaszkodzi mniejszym, ambitnym serwisom, które będą musiały szukać nowych sposobów na zdobycie popularności. Jeszcze bardziej przekaże władzę w ręce nowych władców Internetu – właścicieli czatbotów i danych, które je zasilają. Firm takich jak Microsoft, OpenAI lub Google.
Ponieważ rozwiązania te czerpią informacje ze stron internetowych, ich twórcy prawdopodobnie zaczną domagać się wynagrodzenia za korzystanie ich pracy, które mogłoby pokryć straty spowodowane zmniejszeniem liczby odwiedzin. Jednocześnie AI będzie mieć coraz większy udział w tworzeniu znajdujących się w Internecie treści, co może doprowadzić do ciekawej pętli: tworzenia treści przez AI na podstawie innych treści stworzonych przez AI.
Również kontakt międzyludzki w Internecie ulegnie znaczącej degradacji – wszelkie helpdeski i czaty zaczną korzystać ze sztucznej inteligencji w celu udzielania odpowiedzi i porad na przynajmniej te bardziej popularne pytania.
AI zabierze pracę, ale stworzy nową
Sztuczna inteligencja z pewnością zmieni sposób, w jaki wykonywane są niektóre prace, ale to nie oznacza koniecznie, że zawsze zabierze ludziom pracę. W niektórych przypadkach AI może zastąpić pracę człowieka, ale w innych może ją ulepszyć lub ułatwić.
W szczególności narażone są osoby wykonujące prace proste, ale wymagające dość kreatywności, by nie dało się ich zautomatyzować znanymi już wcześniej metodami. Copywriterzy, graficy, początkujący programiści – oni wszyscy muszą liczyć się z rozwojem sztucznej inteligencji jako konkurencji dla ich pracy. Niekoniecznie stanie się to jutro lub za tydzień, ale przy zachowaniu obecnego tempa rozwoju – za kilka lat z pewnością. Po co bowiem inwestować w rozwój początkującego programisty, zatrudniać copywritera, zlecać pracę grafikowi, skoro AI potrafi wykonać tę pracę szybciej, taniej i być może lepiej?
Jeśli jednak AI miałoby zastąpić juniorów – w jaki sposób miałyby powstać kolejne pokolenia specjalistów? Na to pytanie dziś nie znamy odpowiedzi.

Jednocześnie należy spodziewać się powstania nowych zawodów związanych z zarządzaniem AI, kreowaniem odpowiednich zapytań do silnika sztucznej inteligencji, poprawianiem odpowiedzi. Wątpiłbym jednak, że zapotrzebowanie na interfejs organiczny do AI było podobne, jak dzisiejsze zapotrzebowanie na pracowników z zagrożonych przez AI zawodów.
Technologia nas zbawi?
Postępująca automatyzacja i rozwój sztucznej inteligencji zmienią otaczającą nas rzeczywistość. Zwiększą produktywność i jakość, skrócą czas potrzebny na wprowadzanie na rynek nowych rozwiązań. Ale jednocześnie mogą jeszcze bardziej skoncentrować bogactwo w rękach niewielu, zmienić rynek pracy, tworząc nowe zawody, ale i pozbawiając pracy rzesze dotychczasowych pracowników. Publiczne dane tworzone przez nas wszystkich zostaną użyte do nauczenia modeli przynoszących całkowicie prywatny zysk.
Copywriter straci zlecenia, bo AI napisze tekst na podstawie jego własnych treści.
Programista też je straci, bo AI napisze kod na podstawie kodu tegoż programisty.
Artysta nie będzie miał po co tworzyć prac, bo te stworzone przez AI będą nieodróżnialne.
Prawdopodobnie będziemy potrzebować systemowych rozwiązań, które umożliwią demokratyzację tej wspaniałej technologii, tak aby służyła nam wszystkim. By – wreszcie – dzięki rozwojowi AI ludzie mogli poświęcać więcej czasu na życie niż na pracę, mając przy tym za co to życie prowadzić. Oznaczałoby to całkowitą zmianę sposobu w jaki dziś zarabiamy, pracujemy. Najwyższy czas.
To jednak pieśń przyszłości.
Spodobał Ci się ten artykuł? Uważasz go za przydatny? Postaw kawę dla naszej redakcji i wesprzyj dalszy rozwój serwisu!