Cofnijmy się w czasie do października 2021 roku. Mark Zuckerberg prezentuje światu Metaverse – nieuniknioną przyszłość ludzkości. Już niedługo wszyscy mamy w niej pracować, bawić się, poznawać, spędzać wolny czas. Ma to być nowe rozdanie, które pomoże prowadzonej przez niego firmie przeskoczyć piętrzące się problemy. Prawdziwa rewolucja w skostniałym już nieco świecie technologii konsumenckiej, next big thing. Dziś o Metaverse wydaje się nikt nie pamiętać, wliczając w to największego entuzjastę – samego Zuckerberga. Chyba jedynego, który widział w tym szaleństwie sens.
Firmy wchodzą w Metaverse
W biznesie bardzo ważne jest być pierwszym. Albo chociaż jednym z pierwszych. Dlatego chwilę po ogłoszeniu nadejścia nowej ery trójwymiarowego internetu kolejne firmy ogłaszają wchodzenie w Metaverse, podobnie jak chwilę wcześniej ogłaszały wchodzenie w NFT. Nike, Adidas, JP Morgan, Domino’s Pizza, a z naszego podwórka między innymi Bank Pekao. Marki wchodzą w metaverse zanim jeszcze zdążyło ono nabrać jakichkolwiek konkretnych kształtów. Dzięki temu wieść o rychłej rewolucji dociera nie tylko do fanów technologii, ale i osób nie interesujących się nią na co dzień.
Nawet jeśli sensu istnienia Metaverse nikt prawie nie rozumiał (i nie rozumie nadal), to roztaczana przez Zuckerberga wizja z pewnością wydawała się interesująca i bardzo perspektywiczna w sensie biznesowym. Oto bowiem na przykład Louis Vuitton, kolejna firma wchodząca w Metaverse, mogłaby sprzedawać wirtualne produkty sygnowane swoją marką z całkowitym pominięciem kosztu ich wyprodukowania i dystrybucji. Byłoby to spełnienie obietnic świętej pamięci NFT, ale na o wiele szerszą skalę – w końcu to właśnie w Metaverse mielibyśmy spędzać większość swojego życia.
Jednocześnie wykonanie pivotu na Metaverse pozwoliłoby Zuckerbergowi niejako odciąć się od piętrzących się problemów, w szczególności afery Cambridge Analytica, a także wykonać wielki krok naprzód wobec oczekiwanego spadku popularności platform społecznościowych firmy i konkurencji ze strony TikToka. Tego samego, którego Facebook próbuje nieudolnie naśladować, tracąc w ten sposób łatkę innowatora.
Miliard dolarów na miesiąc
W kwietniu 2022 r. Mark Zuckerberg przenosi swoją pracę do Metaverse (cokolwiek to znaczy) i nie przestaje zachwalać płynących z tego korzyści. Warto zauważyć, że nie szefuje już Facebookowi – obecna nazwa firmy to Meta Platforms, co ma na celu podkreślić najważniejszy i najbardziej perspektywiczny jej produkt.
Tymczasem gwałtownie rosną wydatki na Reality Labs, oddział Mety zajmujący się rozwojem wirtualnej rzeczywistości. Mowa o naprawdę gigantycznych kwotach, które potrafiły przekraczać miliard dolarów miesięcznie. Strata Reality Labs w 2022 roku wynosi 14 mld dolarów, a łączne nakłady inwestycyjne na Metaverse od początku istnienia tego projektu – 40 mld.
Tak olbrzymie pieniądze pozwalają stworzyć grafikę na poziomie gier sprzed ponad dwudziestu lat, a nawet dodać awatarom nogi, co Zuckerberg określa jako bardzo skomplikowane. Grafika dodana do zapowiedzi debiutu Horizon Worlds (jednego ze światów w Metaverse) we Francji i Hiszpanii jest tak karykaturalna, że na stałe wpisuje się w wizerunek całego opus magnum Zuckerbega.
Niestety, wydane miliardy nie są wystarczające na udzielnie odpowiedzi na podstawowe pytanie: po co nam Metaverse?
Technologia, której nikt nie potrzebował
Uważam, że technologia powinna ułatwiać życie, czynić trudne rzeczy prostszymi, zbliżać nas do siebie, rozwiązywać realne problemy. Metaverse nie spełniało żadnego z tych założeń. Nie istnieje jakakolwiek przyczyna, dla której zwykły użytkownik dwuwymiarowego internetu miałby chcieć spędzać całe dnie w drogich goglach wirtualnej rzeczywistości wedle wizji założyciela Facebooka. Ten projekt nie ułatwiał życia i funkcjonowania w dzisiejszym świecie, ale raczej je utrudniał. Nie podnosił produktywności, nie rozwiązywał żadnych problemów. Nie czynił nas także bliższymi sobie, wymagając znaczącej inwestycji na start. W czymże to doświadczenie miałoby być lepsze od komunikatorów tekstowych lub wideo?
Bynajmniej nie twierdzę, że wirtualna i rozszerzona rzeczywistość nie ma przed sobą przyszłości. Ba, uważam wręcz, że są one jej integralną częścią, ale nie w wydaniu beznogich awatarów od Facebooka. Łatwo wyobrazić sobie na przykład projektanta wnętrz korzystający z gogli AR do wizualizacji wystroju pomieszczeń, inżyniera wyświetlającego schematy infrastruktury, podróżnika uzyskującego informacje o odwiedzanym miejscu, gracza zatopionego w grę bardziej realistyczną niż kiedykolwiek wcześniej.
Wizja Zuckerberga o wszechogarniającym Metaverse, o życiu spędzanym w goglach Oculus, jest jednak przerażająca, a korzyści z niej płynące – praktycznie żadne. Konsument nie jest głupcem i wbrew oczekiwaniom znanych marek niekoniecznie może chcieć zapłacić za wirtualne przedmioty tyle, ile przychodzi mu płacić za te fizyczne. Więc i o zapowiedziach wejścia w Metaverse mało kto dziś pamięta.
Metaverse idzie w odstawkę, bo teraz jest moda na AI
Duże wydatki na Reality Labs, pierwszy w historii spadek przychodów i zysków, widmo recesji i odcięcie od prawie darmowego pieniądza z ery niskich stóp procentowych spowodowały rosnące obawy inwestorów i wyprzedaż akcji Mety. Zapowiadana rewolucja Metaverse okazała się bardzo odległa.
Dziś szef Facebooka ma już nowego konika – jest nim oczywiście sztuczna inteligencja, której gwałtowny rozwój m.in. za sprawą osiągnięć OpenAI prawdopodobnie przegapił zapatrzony w Metaverse Zuckerberg.
W opublikowanym w marcu bieżącego roku długim na dwa tysiące słów wpisie o przyszłości firmy słowo Metaverse pada dwa razy. O wiele więcej częściej mowa natomiast o sztucznej inteligencji, roku efektywności, zwolnieniach. Reality Labs nie jest już traktowany wyjątkowo, niczym Święty Graal dla przyszłości całej Mety, ale raczej jako jeden z pionów, który też musi wykazać efektywność i którego dotyczą fale zwolnień.
Nie oszukujmy się: rynek nowych technologii uciekł Zuckerbergowi, a Zuckerberg nie rozumie rynku dokładnie tak, jak nikt nie rozumiał Metaverse. Nagły pivot na sztuczną inteligencję to nie jest przemyślana strategia. To paniczny ruch mający na celu po raz kolejny wykorzystać cudze pomysły.
Metaverse umarło, niech żyje metaverse
Nie jesteśmy gotowi na Metaverse ani też Metaverse nie jest gotowe na nas. Nie dysponujemy przystępną cenowo i wygodną w użyciu technologią, która umożliwiłaby korzystanie z wirtualnych światów, ulepszyłaby komunikację, pracę, życie. Nie wydają się też istnieć problemy, które Metaverse mogłoby rozwiązać. Skończy więc tam, gdzie skończyły telewizory 3D – na wysypisku następnych dużych rzeczy.
Być może przyszłość przyniesie ponowną próbę wdrożenia wizji Zuckerberga, ale już w formie o wiele bardziej dopracowanej, zrozumiałej i przede wszystkim spełniającej społeczne potrzeby. Może jako rozszerzona rzeczywistość, może z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, może jako bezpośredni transfer informacji do mózgu.
Metaverse powróci, ale jeszcze nie teraz. I nie w obecnej wersji od Facebooka, na nasze wspólne szczęście.
Spodobał Ci się ten artykuł? Uważasz go za przydatny? Postaw kawę dla naszej redakcji i wesprzyj dalszy rozwój serwisu!